Dołącz do nas

Piłka nożna Prasówka

Echa meczu w mediach z Okocimskim

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Wynik sobotniego spotkania katowickiego GKS’u z Okocimskim Brzesko nie przeszedł bez echa w mediach. Trudno by było inaczej gdy drużyna mająca aspiracje na awans do ekstraklasy, niepokonana w tym sezonie przy ul. Bukowej, przegrywa z czerwoną latarnią ligi.

Tak opisywano to spotkanie.

slask.sport.pl: Zdruzgotany trener GKS-u Katowice: Padła twierdza Bukowa

Katowiczanie przegrali na Bukowej z Okocimskim Brzesko. To dla nich druga wiosenna porażka. – Nie zasłużyliśmy nawet na remis, i to mając rzut karny. Nie graliśmy dobrze. Padła twierdza Bukowa. Ciężko zrozumieć, dlaczego tak się stało. Chyba lepiej grać z presją awansu niż z presją walki o utrzymanie? W naszych poczynaniach widać było dużą nerwowość, a nie mamy przecież zawodników, którzy dopiero zaczynają swoje kariery. Jestem zdruzgotany… Nie dziwię się reakcjom kibiców. Nie potrafiliśmy stworzyć sytuacji i do tego byliśmy fatalnie ustawieni. Każda strata groziła kontrą.

slask.sport.pl: Wszystko sprzysięgło się przeciwko GKS-owi Katowice. Sensacyjny wynik na Bukowej

Przygotowaniami do meczu wstrząsnęła informacja o zamknięciu przez wojewodę „blaszoka”, czyli trybuny, na której zasiadają najzagorzalsi fani GieKSy. Na brak dopingu piłkarze z Katowic nie mogli jednak narzekać, bo kibice przesiedli się na trybunę główną, wypełniając ją zresztą do ostatniego miejsca.
(…)
Mądrze broniący się goście paraliżowali ich ofensywne poczynania. Na dodatek w końcówce spotkania wyprowadzili zabójczą kontrę, którą zamienili na gola. Bramkę strzałem z bliska zdobył rezerwowy Michał Nawrot.

Choć GKS miał jeszcze czas, by doprowadzić do wyrównania, to zdecydowanie przekroczyło to jego możliwości. W efekcie katowiczanie przegrali drugi mecz na wiosnę, a ich szanse na awans do ekstraklasy – choć jeszcze nie zostały przekreślone – nie wyglądają najlepiej.

krakow.sport.pl: 20. kolejka I ligi: wygrywają outsiderzy

Większą niespodziankę sprawił ten drugi zespół, który na wyjeździe pokonał jednego z faworytów do awansu – GKS Katowice.

Na Śląsku Okocimski wygrał 1:0 po trafieniu Michała Nawrota w 79. min. – Skoncentrowaliśmy się na odbiorze w strefie środkowej i uruchomieniu boków – skomentował plan na mecz swojej drużyny Piotr Stach, trener brzeszczan.

Zwycięstwo nie dało Okocimskiemu opuszczenia strefy spadkowej, ale do bezpiecznej strefy zespół z Brzeska traci już tylko dwa punkty.

slask.sport.pl: Piłkarzom GieKSy zabrakło słów po wstydliwej porażce

– Przy rzucie karnym bramkarz poszedł w ciemno, a ja tego nie zauważyłem. Powinienem wcześniej zmienić róg, w który uderzam. Graliśmy zbyt nerwowo. Nie wiem, co powiedzieć o naszej grze. Po prostu brak mi słów – martwił się Duda.

Zawodnicy GKS-u po meczu szybko zbiegali do szatni.

– W ostatnim meczu – choć przegranym – prezentowaliśmy się nieźle. Teraz pokazaliśmy, jak nie grać w piłkę. Nie wiem, z czego to wynika. Reakcjom kibiców się nie dziwię, bo taki klub jak GKS powinien być w ekstraklasie – dodawał obrońca Rafał Pietrzak.

gkskatowice.eu: Bez BLLASZOKA i BEZ punktów

Sensacja przy Bukowej stała się faktem. Katowiccy piłkarze po słabym spotkaniu przegrali pierwszy mecz przed własną publicznością w lidze z ostatnim w tabeli Okocimskim Brzesko 0:1.
(…)
Trener Moskal próbował zmienić cokolwiek na boisku, ale zmiany personalne nie przyniosły efektu. Na dodatek gospodarzy pogrążył po niespodziewanej kontrze wprowadzony Michał Nawrot, który w 79. minucie z najbliższej odległości pokonał technicznym strzałem bezradnego Rafała Dobrolińskiego z najbliższej odległości i sensacja przy Bukowej stała się faktem. – Są dwie porażki na rozpoczęcie rundy wiosennej i musimy je przyjąć. Mecz meczowi nierówny, wiedzieliśmy, że Okocimski się cofnie. Mieliśmy swoje sytuacje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Będziemy musieli przeanalizować to spotkanie i wyciągnąć wnioski – stwierdził kapitan GKS-u Adrian Napierała.
Przegrana sprawiła, że GKS spadł na 4. miejsce w tabeli, gdyż wyprzedziła go Arka.

sportowefakty.pl: Kapitan GKS-u Katowice po porażce z Can-Pack Okocimskim: Musimy to przyjąć na klaty

Po końcowym gwizdku w meczu z outsiderem zawodnicy GieKSy podziękowali brawami za doping kibicom, a następnie w pośpiechu udali się do szatni. Wielu z nich miało opuszczone głowy i nie chciało wytłumaczyć się ze słabego występu w rozmowie z dziennikarzami.
Dlaczego? – Tego nie wiem. Trzeba byłoby zapytać tych, którzy uciekali – mówi Adrian Napierała, kapitan katowickiej drużyny. – Rundę rozpoczęliśmy bardzo słabo. Zamiast punktów mamy na koncie dwie porażki. Musimy to przyjąć na klaty i szukać zdobyczy w kolejnych meczach – dodaje doświadczony defensor drużyny z Bukowej.

sportowefakty.pl: Obrońca GieKSy po porażce z Can-Pack Okocimskim: Straciliśmy punkty i zaufanie kibiców

Po końcowym gwizdku sędziego piłkarze GKS-u byli załamani. – Straciliśmy w tym meczu trzy punkty, ale przede wszystkim zaufanie kibiców. To jest normalne, że GKS – jako klub z tradycjami – powinien grać w ekstraklasie. Kibice mają prawo tego od nas wymagać. My tymczasem pokazaliśmy jak nie powinno się grać w piłkę – przyznaje Rafał Pietrzak, obrońca katowickiej drużyny.

ekstraklasa.net: Trenerzy po meczu GKS Katowice – Okocimski Brzesko

– Nie zasłużyliśmy dzisiaj nawet na remis, nawet mając rzut karny graliśmy źle. Padła twierdza Bukowa i to bardzo boleśnie, reprezentując taki futbol ciężko znaleźć odpowiedź dlaczego tak dzisiaj graliśmy. – ocenił trener katowiczan, Kazimierz Moskal.

ekstraklasa.net: Kompromitacja GieKSy. Ostatni w tabeli Okocimski zasłużenie wygrał przy Bukowej

Czerwona latarnia 1. ligi wykorzystała fatalną dyspozycję GKS-u Katowice i zasłużenie zwyciężyła przy Bukowej. Gospodarzom nie pomógł nawet podyktowany w pierwszej połowie rzut karny.

sportowefakty.pl: Twierdza zdobyta przez outsidera – relacja z meczu GKS Katowice – Can-Pack Okocimski Brzesko

Tego było zdecydowanie za wiele dla kibiców GieKSy, którzy bodajże po raz pierwszy za kadencji Moskala dali wyraz swojej dezaprobaty dla postawy zespołu. Ci – wobec zamkniętego decyzją Wicewojewody Śląskiego „Blaszoka” – dopingowali swój zespół z sektora „5” trybuny głównej.
I to jednak nie zdopingowało zawodników z Katowic do lepszej postawy i na dwanaście minut przed końcowym gwizdkiem sędziego za minimalizm gospodarze zostali skarceni. Po szybkiej kontrze Okocimskiego w sytuacji sam na sam z Dobrolińskim znalazł się wprowadzony na boisko kilka minut wcześniej Michał Nawrot i strzałem przy słupku przypieczętował sensacyjne zwycięstwo outisdera przy Bukowej.
Dla GieKSy to pierwsza od dwunastu spotkań porażka na własnym stadionie, zaś Okocimski wygrał na terenie rywala po passie sześciu meczów bez zwycięstwa.

sportowefakty.pl: Bohater Piwoszy o decydującym trafieniu w meczu z GieKSą: Wystarczyło dołożyć nogę

Na listę strzelców Nawrot mógł wpisać się chwilę przed bramką, ale przyjmując piłkę w polu karnym GKS-u zamiast oddać strzał stracił futbolówkę na rzecz obrońców. – Szkoda, bo mogło być z tej akcji więcej pożytku. Trochę się zakręciłem i nic z tego nie wyszło. To już jest jednak historia i nie ma do czego wracać – przekonuje zawodnik Piwoszy.
Gra Can-Pack Okocimskiego z kontry mogła w tym meczu się podobać. Okazji po szybko wyprowadzanych akcjach brzeszczanom bowiem nie brakowało. – Takie były nasze założenia na ten mecz. Trudno, żebyśmy grając w Katowicach poszli z GieKSą na wymianę ciosów. Mieliśmy mnóstwo okazji, żeby wcześniej zdobyć bramkę, ale cieszę się, że ta jedna wpadła i to wystarczyło do tego, żeby zgarnąć trzy punkty – triumfuje szczęśliwy strzelec.

sportslaski.pl: GKS Katowice – Okocimski 0-1. Strzeleckie treningi nie pomogły…

Rozczarowanie
GKS w drugim meczu z rzędu nie potrafił zdobyć bramki. Katowiczanie nie potrafili wykorzystać nawet tak świetnej okazji jak rzut karny. W samej końcówce spotkania w dobrej sytuacji znalazł się Michał Zieliński, jednak nie zdołał trafić w bramkę z kilku metrów.

Co ciekawego:
– Tuż przed rzutem karnym, prowadzenie mogli objąć goście. Fatalnie spisała się defensywa katowiczan – obrońcy GKS-u dopuścili, by Kacper Tatara znalazł się sam na sam z Rafałem Dobrolińskim, jednak – mimo dwóch prób – nie pokonał bramkarza.

– Z kolei chwilę po „11” dla gospodarzy, GieKSę od utraty gola uratował Adrian Napierała, który zatrzymał piłkę uderzoną głową przez Jakuba Grzegorzewskiego.

– Decyzją Urzędu Wojewódzkiego, kibice GKS-u nie mogli zasiąść na „Blaszoku”. Podobna sytuacja ma mieć miejsce jeszcze na spotkaniu z GKS-em Bełchatów.

– W porównaniu do meczu z Sandecją Nowy Sącz, trener Kazimierz Moskal w wyjściowym składzie zrobił tylko jedną zmianę – za Janusza Gancarczyka pojawił się Krzysztof Wołkowicz.

– GKS spadł w tabeli na czwarte miejsce. Katowiczan wyprzedziła Arka Gdynia.

sportowetempo.pl: Okocimski zdobył twierdzę przy Bukowej

Can-Pack Okocimski Brzesko pokonał w sobotę na wyjeździe GKS Katowice 1-0 w meczu 20. kolejki I ligi piłkarskiej. Gospodarze doznali przy Bukowej pierwszej porażki w tym sezonie!
(…)
Podopieczni trenera Piotra Stacha zdobyli twierdzę przy ulicy Bukowej i wywieźli stamtąd trzy bardzo ważne punkty. Wygrana w Katowicach pozwoliła brzeszczanom przeskoczyć Energetyk ROW Rybnik w tabeli I ligi, zmniejszając stratę do miejsca gwarantującego utrzymanie do 2 punktów.

W 30. minucie w polu karnym faulowany był Pitry. Strzał Dudy z 11 m w znakomitym stylu obronił bramkarz Okocimskiego Kuchta.

Goście zdobyli zwycięskiego gola w 78. minucie, jego autorem był Nawrot, który chwilę wcześniej wszedł na boisko. Katowiczanie dążyli do wyrównania, ale Okocimski nie dał sobie wydrzeć zwycięstwa.

okocimski.com: Twierdza przy Bukowej zdobyta!! Trzy punkty jadą do Brzeska!!

W 74 minucie spotkania trener Piwoszy Piotr Stach dokonał zmiany na placu gry. Boisko opuścił Kacper Tatara a w jego miejsce pojawił się Michał Nawrot. Zmiana ta była „strzałem w 10”, gdyż cztery minuty później właśnie Michał Nawrot zdobył zwycięską bramkę dla Can-Pack Okocimskiego Brzesko.
Po zdobyciu bramki Piwosze cofneli się na swoją połowę i bronili jednobramkowej przewagi, którą utrzymali do końca meczu mimo starań piłkarzy GKS-u na wyrównanie. Najlepszą okazję do tego miał w 87 minucie spotkania Zieliński, który znalazł się kilka metrów od bramki Mateusza Kuchty. Piłka spadła mu wprost na nogę, ale napastnik gospodarzy nie potrafił celnie uderzyć na bramkę OKS-u.

Portal GieKSa.pl tworzony jest od kibiców, dla kibiców, dlatego zwracamy się do Ciebie z prośbą o wsparcie poprzez:

a/ przelew na konto bankowe:

SK 1964
87 1090 1186 0000 0001 2146 9533

b/ wpłatę na PayPal:

E-mail: [email protected]

c/ rejestrację w Superbet z naszych banerów.

Dziękujemy!


Kliknij, by skomentować
Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy, jednakże zastrzega sobie prawo do ich cenzurowania lub usuwania.

Odpowiedz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Piłka nożna

Kompromitacja

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po ostatnim meczu z Arką Gdynia, humory w Katowicach były bardzo dobre. GieKSa odbiła się od dna i w fantastycznym stylu pokonała gdynian. Piłkarze Rafała Góraka chcieli podtrzymać tę passę. Ten sam plan miał jednak Górnik Zabrze, który również efektownie odprawił z kwitkiem Pogoń Szczecin. Przy Roosevelta zapowiadało się naprawdę świetne widowisko, przy rekordowej – 28-tysięcznej – frekwencji.

W GieKSie nastąpiła jedna zmiana w porównaniu z meczem z Arką. Kontuzjowanego Alana Czerwińskiego zastąpił Lukas Klemenz, czyli bohater meczu z gdynianami. W składzie zabrzan ponownie zabrakło Lukasa Podolskiego (ale był już na ławce), mogliśmy natomiast obawiać się dynamicznych Ousmane Sowa i Tofeeka Ismaheela.

Początek meczu był wyrównany, ale drużyny nie stwarzały sobie sytuacji bramkowych, choć gdyby w 5. minucie Adam Zrelak dobrze przyjął piłkę wyszedłby sam na sam od połowy boiska z Łubikiem. W 11. minucie lekko uciekał Klemenzowi Tofeek Ismaheel, który wbiegł w pole karne i nawijał naszego obrońcę, ale Lukas ostatecznie zablokował ten strzał. W 19. minucie Kubicki bardzo dobrze obsłużył prostopadłym podaniem Ambrosa, który kąśliwie uderzał, ale Dawid Kudła bardzo dobrze obronił ten strzał. Pięć minut później w pole karne próbował wdzierał się Borja Galan, ale jego strzał został zamortyzowany. W pierwszych trzydziestu minutach nieco lepiej prezentował się Górnik i mógł to przypieczętować bramką, gdy fatalną stratę przed polem karnym zaliczył Kacper Łukasiak, ale po wygarnięciu piłki przez Kubickiego nie doszedł do niej Liseth. Niestety cofnięta gra GKS nie opłaciła się. Galan dał bardzo dużo miejsca w polu karnym rywalowi, a Ousmane Sow skrzętnie to wykorzystał, wycofując piłkę na 16. metr do Patrika Hellebranda, który pewnym strzałem pokonał Kudłę. W końcówce GKS miał kilka stałych fragmentów gry, ale w przeciwieństwie do meczu z Arką, tutaj nie było z tego żadnego zagrożenia.

Początek drugiej połowy mógł być fatalny. Klemenz wyprowadzał tak, że podał do przeciwnika, piłka zaraz poszła do niepilnowanego Janży, ten wycofał do Sowa, analogicznie jak ten zawodnik w pierwszej połowie, jednak Sow strzelił technicznie obok słupka. Po chwili, w zamieszaniu w polu karnym po wrzucie z autu Kowalczyka, ekwilibrystycznie do piłki próbował dopaść Kuusk, ale nic z tego nie wyszło. Po chwili i tak było 2:0. W 53. minucie piłkarze GKS zagrali niebywale statycznie w polu karnym. Dośrodkowywał Ambros, a kompletnie niepilnowany, choć wśród tłumu naszych (!) zawodników Liseth z bliska skierował piłkę do siatki. W 61. minucie znów rozmontowali naszą dziurawą obronę rywale, Janża znów mając lotnisko na skrzydle, popędził i wycofał po ziemi, a Sow tym razem strzelił niecelnie. Po chwili mieliśmy zmiany, weszli na boisko Aleksander Buksa i debiutujący w GKS Jesse Bosch. Trzy minuty później było po meczu, gdy doszło do absolutnie kuriozalnej sytuacji. Marten Kuusk zagrywał do Kudły. Problem w tym, że naszego bramkarza nie było w bramce i piłka wpadła do siatki ku rozpaczy estońskiego defensora. Kilka minut później swoją szansę miał Ismaheel, ale po dośrodkowaniu z prawej stroną i strzale zawodnika bardzo dobrze interweniował Kudła. W 81. minucie z dystansu uderzał wprowadzony na boisko Lukas Podolski, ale znów obronił bramkarz. W 88. minucie na strzał zdecydował się Kuusk, a piłka musnęła górną stronę poprzeczki. Po chwili była powtórka, uderzał z daleka Gruszkowski i również piłka otarła obramowanie, tym razem spojenie.

Wygląda na to, że GKS przegrał to spotkanie już przed meczem, ewentualnie w trakcie pierwszej połowy. Nie da się z Górnikiem Zabrze, grając tak asekuracyjnie, liczyć na cud i to, że rywale nie strzelą bramki. Dodatkowo po utracie bramki posypało się całkowicie wszystko i nie dość, że nadal nie mieliśmy nic z przodu, to jeszcze popełnialiśmy katastrofalne błędy z tyłu, a gospodarze skrzętnie to wykorzystali. Był to najsłabszy mecz GKS w tym sezonie. Nie chodzi o wynik. Sposób gry był nieprzystający ekstraklasowej drużynie.

23.08.2025, Zabrze
Górnik Zabrze – GKS Katowice 3:0 (1:0)
Bramki: Hellebrand (40), Liseth (53), Kuusk (64-s).
Górnik: Łubik – Kmet (70. Szcześniak), Janicki, Josema (76. Pingot), Janża, Kubicki, Hellebrand, Ambros (70. Podolski), Sow (69. Dzięgielewski), Liseth, Ismaheel (76. Lukoszek).
GKS: Kudła – Wasielewski, Klemenz, Jędrych, Kuusk, Galan (70. Gruszkowski) – Błąd (70. Łukowski), Kowalczyk, Łukasiak (61. Bosch), Nowak (78. Wędrychowski) – Zrelak (61. Buksa).
Żółte kartki: Nowak.
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).
Widzów: 28236 (w tym 4300 kibiców GieKSy).

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Szymon Marciniak w końcu sędzią El Clasico

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Sędzią sobotniego meczu Górnik Zabrze – GKS Katowice będzie Szymon Marciniak z Płocka. Śląski Klasyk odbędzie się w sobotę o godzinie 20.15.

Arbitra przedstawiać nie trzeba, ale jednak to zrobimy. Nasz sędzia międzynarodowy ma CV tak bogate, że ciężko objąć wszystko. Według portalu 90minut.pl pierwsze udokumentowane spotkanie to mecz Pucharu Polski w 2006 roku pomiędzy Spartą Augustów i Mrągowią Mrągowo. Szybko piął się po szczeblach kariery i już w kolejnym sezonie prowadził trzy mecze ówczesnej drugiej ligi, czyli zaplecza ekstraklasy.

Uwaga! Wówczas – 5 kwietnia 2008 poprowadził jedyny w swojej karierze mecz GKS Katowice, było to spotkanie w Turku, w którym GKS Katowice zremisował z miejscowym Turem 1:1. Poniżej możecie zobaczyć bramki z tego meczu, nakręcone przez autora niniejszego artykułu. Gola dla GKS zdobył wówczas Krzysztof Kaliciak, a wyrównał dobrze nam znany, grający później w GieKSie – Filip Burkhardt.

Już w sezonie 2008/09 zadebiutował w ekstraklasie, prowadząc mecz GKS Bełchatów z Odrą Wodzisław. Od następnego był już etatowym arbitrem w ekstraklasie, w której sędziuje nieprzerwanie od 15 lat.

W sezonie 2012/13 przyszedł debiut w europejskich pucharach, gdy w Lidze Europy sędziował mecz Lazio z Mariborem. Dwa lata później zadebiutował w Lidze Mistrzów spotkaniem Juventus – Malmo.

Wyliczanie wszystkich prowadzonych przez Marciniaka meczów byłoby dużym wyzwaniem. Spójrzmy po prostu na zbiorczą liczbę spotkań, które prowadził konkretnym europejskim drużynom na przestrzeni tych lat – głównie w Lidze Mistrzów, a także w minimalnym stopniu w Lidze Europy:

Inter Mediolan – 10
Real Madryt – 9
Atletico Madryt – 8
Liverpool, PSG – 7
Juventus, Barcelona, Milan – 6
Bayern, Manchester City, Tottenham, Lyon, Benfica – 4
Sevilla, Feyenoord, Napoli – 3

W mniejszej liczbie prowadził też mecze takich drużyn jak m.in. Lazio, Fiorentina, Manchester United, Roma, BVB, Ajax, Bayer Leverkusen, Lipsk, Atalanta, OM, FC Porto, Chelsea, Sporting, Galatasaray czy Arsenal. Dodajmy, że w zestawieniu nie są uwzględnione spotkaniach w ramach choćby Klubowych Mistrzostw Świata, gdzie dodatkowo dwukrotnie sędziował Realowi Madryt.

W 2013 sędziował swój pierwszy finał Pucharu Polski – pierwszy z dwóch meczów Śląska Wrocław z Legią Warszawa. Później jeszcze trzykrotnie prowadził mecz finałowy na Stadionie Narodowym.

W swojej europejskiej przygodzie był arbitrem kilku spotkań, które obrosły legendą. Na przykład w 2017 był rozjemcą pierwszego meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów, w którym PSG pokonało Barcelonę 4:0. Ten mecz był preludium do historii z rewanżu, gdzie Blaugrana po niesamowitej remontadzie zwyciężyła 6:1. Rok później w tej samej fazie na Marciniaka posypała się lawina krytyki po meczu Tottenham – Juventus (1:2), w którym nasz arbiter popełnił duże błędy. W 2023 roku sędziował w półfinale pogrom Realu Madryt przez Manchester City, kiedy podopieczni Pepa Guardioli wygrali 4:0. A w zeszłym sezonie niesamowite spotkania w 1/8 i 1/2 finału pomiędzy Atletico i Realem oraz Interem i Barceloną – w obu przypadkach były to rewanże. W derbach Madrytu arbiter miał absolutnie nietypową sytuację, gdy w konkursie jedenastek Julian Alvarez dwa razy dotknął piłkę – co dopiero – i to w wielkich kontrowersjach – wykazał VAR. Znowuż w pojedynku na Giuseppe Meazza widzieliśmy prawdziwy spektakl piłki. Gdy w 87. minucie Raphinia trafiał na 3:2 dla Barcelony, wydawało się, że jest pozamiatane. Wyrównał w doliczonym czasie Acerbi, a w dogrywce Nero-Azurri za sparwą Frattesiego przechyli szalę na swoją korzyść.

Szymon Marciniak od dekady prowadzi też mecze reprezentacji. Prowadził spotkania na Mistrzostwach Europy i Świata. W 2016 roku był rozjemcą meczów Hiszpania – Czechy, Islandia – Austria i Niemcy – Słowacja. Podczas Mundialu w Rosji sędziował spotkania Argentyna – Islandia i Niemcy – Szwecja z fenomenalnym trafieniem Kroosa w doliczonym czasie z rzutu wolnego. Na Mistrzostwach Świata w Katarze prowadził spotkania Francja – Dania i Argentyna – Australia, a na Euro 2024 Belgia – Rumunia i Szwajcaria – Włochy.

Na deser zostawiliśmy oczywiście największe sukcesy polskiego sędziego. Czyli sędziowane finały. Najpierw finał Klubowych Mistrzostw Świata 2024, w którym Manchester City pokonał Fliminense 4:0. City zapewniło sobie udział w turnieju poprzez wygranie Ligi Mistrzów w 2023 roku, który również prowadził polski sędzia – Anglicy pokonali Inter Mediolan 1:0 po golu Rodriego. No i nade wszystko mecz meczów, najważniejsze wydarzenie w czteroleciu światowej piłki, czyli finał Mistrzostw Świata 2022 w Katarze: Argentyna – Francja. Finał niebanalny, bo z dwoma golami Leo Messiego i hat-trickiem Kyliana Mbappe. Marciniak był świadkiem ukoronowania Leo Messiego jako najlepszego piłkarza w historii futbolu, zwieńczającego swoją piękną karierę tytułem Mistrza Świata.

Ma w swoim dorobku także prowadzone finały Cypru, Grecji i Albanii oraz Superpuchar Europy.

Przechodząc do spraw przyziemnych – w obecnym sezonie Marciniak prowadził cztery spotkania ekstraklasy, w których pokazał 16 żółtych kartek (średnio 4 na mecz) i ani jednej czerwonej. Podyktował jeden rzut karny – dla Pogoni w meczu z Arką.

Oficjalnie prowadził tylko jedno wspomniane spotkanie GKS Katowice, natomiast na uwagę zasługuje fakt, że Marciniak był gościem specjalnym i sędzią podczas turniejów Spodek Super Cup 2024 i 2025. W obecnym roku zrobił też rzecz niesamowitą – prowadząc mecz w Arabii Saudyjskiej wieczorem dzień przed turniejem, sobie tylko znanymi sposobami przemieścił się do Katowic, by w Spodku już być około godziny 15.00 zwartym i gotowym do pracy.

Będzie to pierwszy Klasyk Szymona Marciniaka, bo mimo wielu wybitnych spotkań, nie udało mu się jeszcze poprowadzić hiszpańskiego El Clasico pomiędzy Realem Madryt i Barceloną.

Kontynuuj czytanie

Piłka nożna

Górak: Żółty kocioł dał koncert

Avatar photo

Opublikowany

dnia

Przez

Po meczu GKS Katowice – Radomiak Radom wypowiedzieli się trenerzy obu drużyn – Rafał Górak i Joao Henriques. Poniżej spisane główne wypowiedzi szkoleniowców, a na dole zapis audio całej konferencji prasowej.

Joao Henriques (trener Radomiaka Radom):
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia. GKS strzelił trzy bramki, my dwie. Tyle mam do powiedzenia. Nasi zawodnicy do bohaterowie w tym meczu. Będziemy walczyć dalej.

Rafał Górak (trener GKS Katowice):
Ważny moment dla nas, bo pierwsza przerwa na kadrę to taka pierwsza tercja tej rundy i mieliśmy świadomość, że musimy zdobywać punkty, aby nie zakopać się. Wiadomo, jeśli chodzi punkty nie zdarzyło się nic zjawiskowego. Mamy siódmy punkt i to jest dla nas cenna zdobycz, a dzisiejszy mecz był bardzo ważnym egzaminem piłkarskiego charakteru, piłkarskiej złości i udowodnienia samemu sobie, że tydzień później możemy być bardzo dobrze dysponowani i możemy zapomnieć, że coś nam nie wyszło. Bo sport ma to do siebie, że co tydzień nie będziesz idealny, świetny i taki, jak będziesz sobie życzył. Ważne jest, jak sportowiec z tego wychodzi.

Tu nie chodzi o to, że nam się udało cokolwiek, bo udać to się może jeden raz, ale jak wychodzimy i zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy w opałach – a byliśmy w nich także w tym meczu. Graliśmy bardzo energetyczną pierwszą połowę, mogliśmy strzelić więcej bramek, a schodziliśmy tylko z remisem. Ze świadomością, że straciliśmy dwie bramki, a sami mogliśmy strzelić dużo więcej. No ale jednak obawa jest, że dwie straciliśmy.

Siła ofensywna Radomiaka jest ogromna, ci chłopcy są indywidualnie bardzo dobrze wyszkoleni, są szybcy, dynamiczni, niekonwencjonalni. Bardzo trudno się przeciw nim gra. Zresztą kontratak na 1:0 pokazywał dużą klasę. Niesamowicie jestem dumny ze swoich piłkarzy, że w taki sposób narzucili swoje tempo gry, byli w pierwszej połowie drużyną, która dominowała, stworzyła wiele sytuacji bramkowych, oddała wiele strzałów, miała dużo dośrodkowań. To była gra na tak. Z tego się cieszę, bo od tego tutaj jesteśmy. W drugiej połowie przeciwnik po zmianach, wrócił Capita, Maurides, także ta ławka również była silna. Gra się wyrównała i była troszeczkę szarpana. Natomiast niesamowicie niosła nas publika, dzisiaj ten nasz „żółty kocioł” był niesamowity i serce się raduje, w jaki sposób to odtworzyliśmy, bo wiemy jaką drogę przeszliśmy i ile było emocji. Druga połowa była świetnym koncertem i kibice bardzo pomagali, a bramka Marcina była pięknym ukoronowaniem. Skończyło się naszym zwycięstwem i możemy być bardzo szczęśliwi. Co tu dużo mówić, jeżeli w taki sposób GKS będzie grał, to kibiców będzie jeszcze więcej i ten nasz stadion, który tak nam pomaga, będzie szczęśliwy.

Bardzo cenne punkty, ważny moment, trochę poczucia, że dobra teraz chwila na odpoczynek ale za chwilę zabieramy się do ciężkiej roboty, bo jedziemy do Gdańska i wiadomo, jak ważne to będzie dla nas spotkanie.

Kontynuuj czytanie

Zobacz również

Made with by Cysiu & Stęga